Kto by się spodziewał, że taki miły, kwietny, cienki jeans z domieszką elastanu może dać taki wycisk. Najpierw przesuwał się przy krojeniu ( najwyższy czas zainwestować w matę i nóż ). Potem jego splot okazał się być nierównomierny (!!!!??!! coś takiego!!! a nie żadna przecena to była, tylko normalnie w normalnym sklepie !!???)) A przy przymiarce zawartość elastanu okazała się być niewystarczająca na spodnie rurki dla mojej figury. I musiałam je trochę ubierać na wcisk. Efekt widać gołym okiem : się marszczy !
Nie dałam się jednak: popuściłam w nogawkach, gdzie się dało. Gdzie trzeba, leżą dobrze.
Mimo wszystko je lubię. Są na pasku, z tyłu karczek, bez kieszeni, bo to byłby nadmiar szczęścia w szyciu szybkim.
Przydały się na ognisko, ale nie, że spłonęły, tylko ochroniły od komarów, a taaaakie latały. Mąż mówił, że to nietoperze były, ale ja nie jadłam tej kiełbasy co on... ;)