Piątek dobry na szycie. Czwartek też niczego sobie, ale piątek jest wyjątkowy. Perspektywa dwóch wolnych dni po piątku daje poczucie wolności. Płuca zwiększają pojemność, wzrok się wyostrza, głowa do góry, klatka do przodu, pępek do kręgosłupa. Pojawiają się plany. Wszak dwa dni, 48 godzin, ileż to można zrobić? Tylko trzeba dobrze zacząć. Można zacząć od planów rozpoczętych, planów już skrojonych. Na przykład od skrojonej bluzy małej i dużej. Chociaż najpierw dużej, bo mała powstała z resztek. Dzianina drukowana w piwonie, to Teofilów. Prawda, że fajna? Dzianina, kolor bakłażan, bardzo dobra jakość, lokalny sklep z tkaninami. Oczywiście piwonii nie było na tyle, by skroić całość. Stąd rękawy dosztukowane z bakłażana. Forma prosta, przód i tył z rękawem kimono. Zmieniłam kształt dekoltu na łódkę. Tył dopasowałam na zaszewkach. Więcej kombinacji było z małą. Wykrój bazowy pochodził z Ottobre i był bluzeczką. Poszerzyłam boczki, dodałam kieszonki, zaokrągliłam dół tyłu i powstałą tunika. W ten sposób szafa wzbogaciła się w kolor, a w pudle ubyło resztek. Czyli zrealizowałam uwalnianie tkanin, oraz zawalczyłam z zalegającymi resztkami. Dobry początek. Jeszcze dwa dni...