Dobrze jest.
Płaszcz model 101, Burda 10/2008 uszyty. Tadaaaammm
Wiem, wiem, znowu to samo....
Ale co zrobić, jak się podoba?
I to nie tylko mnie się podoba...
Tymczasem wymienię zalety płaszcza, które potwierdzą, że warto go szyć.
Otóż, po pierwsze: 6 elementów wykroju: przód z odszyciem, tył, dwie części rękawów, stójka, odszycie karczku tyłu, kieszeń..., 1,2,3....aaa w sumie 7 elementów.
Po drugie: żadnych podstępnych cięć, prosto jak z łuku strzelił, szczególnie na grzbietach reglanowych rękawów.
Po trzecie: kieszenie wpuszczone w boczne szwy zapewniają dogodny dostęp do niezbędników takich jak klucze, telefon, próbki materiałów...
Po czwarte: fajnie się go nosi. Jest wygodny. Można na elegancko i na sportowo.
Po piąte: odpowiedni dobór materiału nadaje mu oryginalności, czyli: nikt takiego nie ma.
Po szóste: można dodać coś od siebie, np: dopinane rękawy ze skaju. Wykorzystałam 40 cm skaju matowego czarnego, 40 cm czarnego punto i 12 guziczków, czarnych również. Powstały dwa rękawy zwężane ku dołowi. A wszystko po to, by oryginał wykroju mógł być oryginałem, gdy cieplej. Gdy zimno dopina się drugą część rękawa na sześciu guziczkach do plisy usztywnionej i doszytej do podszewki płaszcza.
Następny płaszcz będę szyła z zamkniętymi oczami. Po tym dokonaniu post będzie nosił tytuł " Jak przeszyłam sobie palec"....