"W szyciu bez metki najgorsze jest to, że nie wiadomo, gdzie przód, gdzie tył". Tak oto podsumował mnie Młodszy, zakładając nowe gatki do spania. Hmm, może faktycznie w przypadku gatków do spania stanowi to istotny problem. Problem do rozwiązania. Mogę, na przykład, naszyć na tył łatkę, kieszonkę lub zielony paseczek, i kwestia rozwiązana. W przypadku sukienek taki problem, gdzie przód, gdzie tył, jednak nie powinien mieć miejsca. Poza sukienkami, które mogą mieć tył na przodzie . Poza takimi sukienkami reszta jest w miarę czytelna: zwykle głębszy dekolt i zaszewki, czy też pięknie profilujące cięcie francuskie, zaznaczają przód. Gdyby okazało się to niewystarczające, można front podkreślić wzorem. Co też uczyniłam, szyjąc sukienkę zwaną "szarą codziennością". Szara z racji koloru, a codzienna z tego względu, że odkąd ją uszyłam, noszę ją z dziką satysfakcją, jak i jej siostrzany model . Kolejny raz, tak jak sobie to obiecałam, sięgnęłam po model 128 z Burdy 11/2013 . Miałam kupon szarej dzianiny, do której przymierzałam się już wielokrotnie. Pomysłów było wiele, ale jak to bywa z kuponem materiału, zawsze na coś zabrakło materiału. Dokupić nie było szans, wzięłam resztkę i to resztkę bardzo artystycznie nadszarpniętą ostrzem nożyczek. Aż wreszcie nadszedł ten właściwy moment, pojawiła się ta właśnie wizja, ta chęć działania, szycia. Na rękawy i ściągacze wykorzystałam czarne punto. Całość machnęłam na moim kochanym coverku. Szycia było niewiele. Z ciekawostek "przyrodniczych": szwy podkleiłam paskami flizeliny, tej rozciągliwej (szew tyłu, szwy boczne i szwy ramion przodu, tyle wystarczy, nie trzeba tej procedury powtarzać na tyle), a i przedłużyłam formę o 4 cm w pasie (bo jest to model dla Kobietek niższych). I tak szalony szyciowy październik zakończyłam szarym wyciszeniem, niezbyt skomplikowanym. Bo też i nie zamierzam "na groby" szykować się bardziej niż na Dzień Kobiet ;) Pozdrawiam