Taka sama...
Proszę, proszę bardzo. Potrafię się zastosować. Potrafię wybrać sugerowaną tkaninę, nawet kolorystycznie zbieżną. Wykroju nie modyfikuję. Kroję jak trzeba, ułożenie na tkaninie i takie tam. I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o zastosowywanie się, bo opisu wykonania już nie czytam. Uruchamiam wyobraźnię i dokonuję wizualizacji: nanoszę poszczególne elementy wykroju na prezentowaną sukienkę i już wiem co i jak. Sukienka, 16 już, model 124, Burda 2/2016, powstaje ze szwu na szew. Tkanina: lacosta, kolor czarny i żółty (jak to prać, gdy czarny farbuje mimo płukania w occie!!!). Lacosta się nie strzępi, więc odpada obrębianie. Można użyć nożyczek w ząbki dla lepszego efektu wewnętrznego, ale...wiadomo...do środka nikt nie zagląda. Oczywiście najlepiej idzie do pierwszej przymiarki. Po niej następuje zwątpienie. O żeszszszsz... trzeba było wybrać inną tkaninę, to znaczy: nie te kolory, i coś tu na górze nie leży, te ramiona, i tylny dekolt jakoś wychodzi na kark za bardzo. Na podkroje pach w ogóle nie zwróciłam uwagi. Jednak przede wszystkim nie te kolory. Trudno. Nie zawsze się udaje. Stwierdziłam, że zmieniam projekt, bo to nie to. Oddałam sukienkę Mamie. Założyłam, że Jej na pewno będzie pasować. I wiecie co? Dzwoni moja Mama i pyta czy dobrze zrobiłam wykrój i czy nie pominęłam jakiegoś elementu!!! No nie!!! To ja oddaję Jej PRAWIE gotową sukienkę, tylko podwinąć, a Ona ...że źle zeszyłam!!!!???? Co to, to nie. Nastąpił etap powrotu do źródła. Mamie sukienka też nie leżała. Wiem, bo jakby było inaczej, wisiałaby teraz u niej w szafie, a nie u mnie. Sprawdziłam wykrój, wszystko skroiłam, wszystko zeszyłam, nic nie pominęłam. Po dłuższym mierzeniu doszłam do wniosku, że górną część tyłu, czarną, należy wszyć niżej, a dekolt części żółtej tylnej powiększyć. Powiększyć też linie boczne dekoltu z przodu. Linia ramion do korekty: zmniejszenie o centymetr. Trzeba pogłębić zaszewki tylne (wszystkie te zmiany ze względu na indywidualne uwarunkowania anatomiczne). A pod pachami???? Ja rozumiem,że sukienka letnia i przewiewy wskazane, ale nie każda z nas stoi w pracy na baczność! Pod pachami, po zszyciu, pojawia się przestrzeń ukazująca dół pachowy wraz z marką biustonosza i dolnym kątem łopatki. I już wiem, o co chodziło mojej Mamie, gdy pytała, czy wszystkie elementy zeszyłam. Ewidentnie z tyłu czegoś brakło, a konkretnie zabrakło kawałka podkroju tylnej pachy. No to dosztukowałam brakujący element, bo jednak nie lubię aż takich przewiewów.
Mama mówi, że teraz może sukienkę przygarnąć... ;)