Dawno, dawno temu, jakieś 10 lat temu, jakieś 20 przecznic od mojego domu i jedna ciąża, w sklepie z tkaninami, o którego istnieniu już nikt nie pamięta, nabyłam kelly krepę. I nie była to byle jaka kelly krepa, tylko brązowa w białe groszki. Taka, która już z wystawy wołała: kup mnie, kup mnie! I taka, na którą miałam pomysł od pierwszego wejrzenia. Weszłam, kupiłam, a skwar był tego dnia, jak dzisiaj na polskim biegunie ciepła, pamiętam... Kupiłam więcej, bo i tak resztka była, a sklep się likwidował... pamiętam. Szkoda było zostawiać te 1,70 cm... w przyszłości, która stała się już przeszłością, mogłam przecież więcej nie trafić na tkaninę podobnej urody... Wtedy uszyłam sukienkę. Wyszczuplającą! Słowo klucz. Słowo magnes. Słowo XXI wieku. Słowo, które zapada w podświadomość, i które wpływa na nasze poczynania. Słowo, które pierwsze pojawiło się w moich myślach, zaraz po tym jak dotknęłam resztki tkaniny brązowej w białe groszki. Neurony wykonały swoją pracę, przenosząc informację od receptorów dotyku do ośrodka kojarzenia w mózgu: "wyszczuplająca sukienka " objawiła się w pamięci w pełnej krasie. Dlaczego nie powtórzyć historii? Bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Rzeka życia może nie ta sama, ale model ten sam, materiał ten sam. Maszyna już inna i umiejętności jakby większe. "Wyszczuplająca", słowo hasło, popchnęło do działania. Odnalezienie Burdy z roku 2006 było kwestią minut. Wszystkie archiwalne numery i tak leżały na wierzchu po przedurlopowych poszukiwaniach. Model 116 A. Wyszczuplający. Wspaniała sukienka. Oryginalny karczek, który poprzednim razem nie wyszedł mi za dobrze (mniejsze doświadczenie w szyciu), tym razem wykonałam w całości. Cięcia francuskie ZAWSZE pięknie profilują sylwetkę, podkreślając talię. I dół z czterema kontrafałdami. To znaczy... powinny być cztery kontrafałdy, ale zamieniłam je na zakładki. Po dwóch próbach umocowania ich wedle zaleceń Burdy, obie nie dały oczekiwanego efektu... Czyżby materiał nie był wedle zaleceń? A oczywiście, ani słowa o kelly krepie, jest za to wymieniony len, popelina i bawełna. Jaki postęp po 10 latach od pierwszej "wyszczuplającej" w kropki? Lepiej wyszło mi odszycie dekoltu i podkroju pach. Krojenie odszyć ze skosu i flizelina elastyczna naprawdę bardzo pomagają w szyciu. Lepiej poradziłam sobie z kontrafałdami... Po 10 latach mam więc deja vu, realne deja vu.