Kombinezon na już

 A więc zatem tak to było: o imprezie wiedziałam od dwóch tygodni. W czym idę? No przecież wiadomo: w sukience. Coś sobie z szafy wyciągnę, w końcu któraś się będzie nadawała... Nie ma problemu. W piątek przed imprezą, w dalszym ciągu nie było problemu. Wieczorem, tegoż dnia, też nie czułam żadnego mrowienia w palcach, splątania myślowego, czy innego niepokojącego objawu.

 Natomiast w sobotę... W sobotę obudziłam się z przeświadczeniem, że muszę. MUSZĘ SOBIE USZYĆ KOMBINEZON! NA DZIŚ! Jak nigdy w mijającym tygodniu, chciało mi się wstać od razu. Jak nigdy, nie przestawiałam drzemki, bo jeszcze chwilę... Jak nigdy miałam czas na doleżenie, bo sklep z tkaninami otwarty dopiero od 9-ej, młodzież odsypiała piątkowe granie w WoT, a szkoła była zamknięta. Karmiłam się więc wizją kombinezonu. 

 Potem nakarmiłam się owsianką i jak na sygnale, pognałam do sklepu. Oczywiście miałam ochotę na jakiś kolor, na czerwień, zieleń, burgund... Kupiłam granat, zachowawczo, uniwersalnie i nie na raz, 2,5 metra tkaniny "illusion". Chociaż zastanawiam się, czy przy tej ilości elastanu i poliestru nie jest to jakiś rodzaj dzianiny. W każdym razie materiał jest mięsisty, lejący, dosyć gruby i się rozciąga. I już z niego szyłam... sukienkę, oczywiście. 

 Potem miałam 5 godzin na szycie. I oto przed Państwem efekt mojej porannej wizji i potrzeby jej realizacji. Kombinezon musiał mieć rękaw 3/4, okrągły dekolt, zamek srebrny z przodu, szeroki pasek, łączący górę z dołem, szerokie spodnie z kantką i kieszeniami. Kombinezon powstał więc z połączenia dwóch wykrojów: modelu bluzki z Burdy 4/2017  i modelu spodni z Burdy 8/3013, idealnie spełniających wymagania.

 Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym... Gdybym na górę nie wybrała modelu bluzki z serii dla "blondyneczek niedużych". Podobał mi się fason. Pozbawiłam go więc baskinki i przedłużyłam o 4 cm. Jak się potem okazało, zabieg przedłużenia był zbędny. Po doszyciu góry do spodni, okazało się, że tej góry jest za dużo. Materiał nie układał się ładnie, a kombinezon miał być w miarę przylegający. Nastąpiło więc prucie, skracanie i ponowne doszywanie. Może nie miałoby to wszystko miejsca, gdybym nie poszerzyła również paska do szerokości gotowej 8 cm, po wszyciu 6 cm. 

  Przeczucie o posiadaniu srebrnego zamka mnie zawiodło. Okazało się, że mam zamek z metalowymi ząbkami, ale złoty. Nie było już czasu na wizyty w pasmanterii. Wszyłam złoty. 

  Długość spodni ustaliłam do kolejnych ulubionych butów i teraz nie ma wyjścia, muszę kombinezon nosić do butów na obcasie 10 cm. 

 I zdążyłam. Kombinezon jest bardzo wygodny, co zapewnia spora doza elastanu. Spodnie bardzo ładnie się układają. I proszę nie mówić: "ale jak w tym korzystać z toalety?". Ja się w takim razie pytam: a ileż razy z tej toalety będziemy korzystać? Raz? Dwa razy? Cóż więc stanowią takie "problemy" wobec ogólnego podziwu? ;)

P.S. Rada, jak korzystać z toalety w takim kombinezonie: po zdjęciu góry należy związać razem rękawy. Jeżeli kombinezon uszyty jest z materiału rozciągającego się, dalsze procedury nie wymagają opisu.

Pozdrawiam.

Jola