...to najlepiej młotkiem. I to po wszystkich paluszkach, a na koniec w czółko, tak ogłuszająco. Wymyśliłam sobie projekt, bo teraz to modnie jest mieć projekt i brać udział w projekcie i domykać projekt, że tylko młotek... i imadło, albo dyby, żeby pohamować zapał. Wpadłam na pomysł, że Starszemu, zwanemu dalej Gieniuszem, uszyję marynarkę. Wiadomo, komunia brata nie byle impreza, trzeba się godnie reprezentować... Tym bardziej, że inni patrzą... ;) Ale taka marynarka, hymmm, to nie jest prosta sprawa. Tu trzeba pomyśleć, czy to na pewno się opłaca, czy to nie będzie na jeden raz? Tyle szycia? Ale inni patrzą... Wtedy powinnam się była walnąć młotkiem chociaż w jeden palec. Tym bardziej, że okazja do użycia młotka była, bo mały remont w domu. Postanowiłam, że marynarka będzie z jeansu. Początkujący nastolatek, z pierwszymi objawami nadchodzących zmian (utrata słuchu i wszystkożerność), nie najlepiej się czuje w sztywnej elegancji. Jeans był dobrym wyborem. Za to znalezienie wykroju na wąskie 160 cm, graniczyło z cudem. Oczywiście, gdzieś, kiedyś coś mi przeleciało przed oczyma...ale gdzie to było i kiedy? Ostatecznie zrobiłam wykrój na 152 z modelu na marynarkę komunijną i przedłużyłam o 10 cm. Teraz, w ramach hasła: maj miesiącem dzielenia się wiedzą, podam kilka informacji dotyczących szycia marynarki na chudego nastolatka. I tak, jeżeli mamy duuużo czasu, to robimy kieszenie wpuszczane, jeżeli nie mamy tego czasu, to naszywane ;). Jeżeli nie dajemy poduszek na ramiona, bo trzymamy się sportowej elegancji, to należy linię ramion przeszyć pod skosem, bo nieumięśnione nastolatki ramionka mają spadziste. Głębiej wszyć rękawy, szczególnie z tyłu, bo plecki też wąskie. I rękawy zrobić dłuższe niż wskazuje wykrój. Ja przedłużyłam o 10 cm, a i tak wyszło na styk, ale może chociaż do września...No i do tego znacznie siedzący tryb życia sprawia,że krzywią się okropnie. Przymiarka, jak droga przez mękę: "mamo!!! znowu?!?!!!" Raz jedno ramię wyżej, raz drugie, to znowu brzuch wystaje (bo właśnie pożarł 4 kanapki), a plecy się zapadają...oszaleć można. Zaczynałam częściej zerkać na młotek... ale ludzie będą patrzeć... i dobrnęłam do końca. Kieszenie wpuszczane są, nawet kieszonka na poszetkę, odszycie jest, klapy są, podszewki brak, stębnowania są, guziki pasujące do jeansu są. Nawet spodnie doszyłam, ale cóż o nich pisać: dwie nogawki, rozporek, pasek, szlufki, kieszenie - standard (wykrój Ottobre). Elegancik jest. Projekt zamknięty. Młotek bez śladów tkanek organicznych.